7 February 2014 16:10 » Published by: » Leave a comment 

Zapraszamy do lektury wywiadu z braćmi Łukaszem oraz Pawłem Golec, którzy wspólnie z zespołem Golec uOrkiestra obchodzą 15-lecie muzycznej kariery. 15 lat na scenie - wywiad z Golec uOrkiestra!
Już 9-tego lutego w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy wystąpi najpopularniejszy zespół ludowy, który niedawno wydał swoje wydawnictwo “The Best Of”, podsumowujące 15 lat działalności muzycznej. Mowa tutaj oczywiście o grupie Golec uOrkiestra. Bilety na ten wyjątkowy wystęm do nabycia poprzez ebilet.pl, w cenie około 40 zł i w dniu koncertu w gmachu Filharmonii. Nim jednak muzycy wystąpią w naszym mieście, serdecznie zapraszamy do lektury wywiadu z braćmi Pawłem i Łukaszem Golec.

W zeszłym roku ukazało się Wasze wydawnictwo „The Best Of”. Jak wspominacie lata muzycznej kariery?

Łukasz Golec: Ostatnie 15 lat to bardzo ciekawy okres w naszym życiu, obfitujący w niezwykłe wydarzenia i przeżycia. Stanowią go setki tysięcy przemierzonych kilometrów, miliony ludzi na koncertach, wzruszające momenty i niezapomniane muzyczne doświadczenia. Niewątpliwie jednym z takich momentów było pożegnanie papieża Polaka na krakowskim lotnisku Balice, który 19 sierpnia 2002 roku kończył – jak się wkrótce okazało – swoją ostatnią pielgrzymkę do ojczyzny. Temu pożegnaniu towarzyszyła między innymi specjalnie na tę okazję skomponowana przez nas piosenka „Leć muzyczko”. Tekst napisali Olga i Rafał Golcowie, którzy zgodnie stwierdzili, że nie było to łatwe zadanie. Jak bowiem w tak krótkiej formie, jaką jest piosenka, opisać wyjątkowość i wielkość pontyfikatu papieża Polaka? Ale udało się, czego dowodem jest fakt, iż piosenka jak żadna inna z repertuaru zespołu stała się hymnem wielu nowych szkół imienia Jana Pawła II.

Paweł Golec: Myślę, że zdobycie pierwszego Fryderyka było niemal jak wejście na Mount Everest. Szczególnie, że w tamtym czasie nagroda ta była bardzo prestiżowa, a gale odbywające się wówczas w Sali Kongresowej były transmitowane przez ogólnopolską telewizję publiczną. Już sama nominacja była dla nas totalnym zaskoczeniem. Gdy wywołała nas na scenę Reni Jusis, myślałem, że dostanę zawału! To był szok, ale zarazem wielka radość i satysfakcja. Pamiętam, że w pierwszym rzędzie siedział Marek Grechuta z żoną.

Łukasz: Niezwykłą niespodziankę zrobił nam też sam prezydent Stanów Zjednoczonych, George W. Bush podczas swojej wizyty w 2000 roku. W wystąpieniu w gmachu biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego powiedział: „Podoba mi się ten polski duch działania wyrażony słowami – Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco w piosence pewnej uOrkiestry, zwanej Golec. Pamiętam, że padło nawet takie złośliwe pytanie ze strony znajomych muzyków z branży – ile kosztowała nas ta reklama (śmiech).

Paweł: Wierzę, że te 15 lat na scenie to dopiero początek (śmiech). W zeszłym roku nasza piosenka „Młody maj” zdobyła nagrodę główną w konkursie sms’owym SuperPremiera 2013 Programu 1 Polskiego Radia. Podczas festiwalu jako najmłodsi beneficjenci otrzymaliśmy również nagrodę „Ikona Festiwalu”. Nie ukrywamy wielkiej satysfakcji z faktu znalezienia się w panteonie wśród takich sław jak m.in.: Maryla Rodowicz, Irena Santor, Natalia Kukulska, Kayah, Kombi, Zbigniew Wodecki i wielu innych znakomitości. To dla nas wielka nobilitacja i jubileuszowy prezent o jakim mogliśmy tylko pomarzyć.

Łukasz: W naszym życiu muzyka zmieniła bardzo wiele – tyle się przecież dzięki niej wydarzyło. Ale ani na jotę nie zmieniła nas, jako ludzi. Bowiem w dalszym ciągu pozostajemy ciekawymi świata chłopcami z Milówki, którzy wszystkiemu się dziwią i wszystkim potrafią się cieszyć. Ta dziecięca ciekawość nowych dźwięków, nowych harmonii, nowych brzmień, jest w nas w dalszym ciągu na tyle silna, że wciąż mamy ochotę tworzyć coś nowego i stawiać czoło nowym wyzwaniom. I oby tak pozostało na zawsze.

{youtube}XDx5BhR8BiE{/youtube}

Które momenty były dla Was najważniejsze, a które najgorsze?

Łukasz: Trudno wartościować, które momenty były bardziej ważne, a które mniej. Nie analizujemy i nie rozpamiętujemy. Każde doświadczenie traktujemy jako cenną lekcje, bez względu czy to spektakularny sukces, czy jakakolwiek porażka.

Jak spoglądacie na swoje pierwsze próby muzyczne z perspektywy czasu?

Paweł: Sam pomysł stworzenia grupy zrodził się spontanicznie, jako naturalna konsekwencja wspólnego muzykowania kilku zapaleńców. Dlatego początkowo próby były zabawą, spotkaniem ludzi kochających muzykę, muzykowaniem i tworzeniem. I tak już to trwa do dzisiaj! Spędzaliśmy dużo czasu na wspólnych próbach, na których piosenki przynoszone czy to przez nas, czy przez starszego brata Rafała (autor tekstów i muzyki, manager), nabierały rumieńców i wyrazistości. Gdy stwierdziliśmy, że piosenki nabrały kształtu, weszliśmy do studia i nagraliśmy nasze pierwsze demo. Znalazły się na nim utwory: “UFO”, “Chałpa sie poliła” i “Na holi”.

Łukasz: Nie było tylu możliwości i warunków do pracy, jakie mamy dzisiaj. Płytę, podobnie jak trzy pierwsze utwory, nagraliśmy za własne pieniądze, zarobione na innych muzycznych projektach. Znaleźliśmy studio w Bielsku-Białej należące do jednego z lokalnych biznesmenów. Wydawało nam się wówczas, że jest kosmiczne, a realizator nagrań mega profesjonalistą. Z perspektywy czasu pozostaje jednak wrażenie, że nagrania są płaskie i brakuje w nich przestrzeni.

Paweł: Za namową brata, Rafała, udaliśmy się z nagraniami do czterech największych wytwórni muzycznych w Polsce z zamiarem podpisania kontraktu fonograficznego. Jednak niewiele wskóraliśmy, gdyż materiałem nikt nie był zainteresowany. W myśl zasady “co cię nie zabije, to cię wzmocni”, postanowiliśmy nie odpuszczać. Czuliśmy, że ta muza jest szczera. Mieliśmy też doping ze strony brata, który bardzo zaangażował się w produkcję. Część piosenek tworzyliśmy my, część tworzył on, część tworzyliśmy wspólnie. Często, bywając w jego warszawskim domu, spontanicznie wymyślaliśmy różne góralskie rymowanki. Przy wspólnych posiłkach zabawie i żartom nie było końca. Tak właśnie powstawały pierwsze kompozycje.

Wasz ostatni album, zawierający nowe kompozycje ukazał się w 2009 roku. Czy trwają prace nad nowym materiałem?

Łukasz: Jesteśmy świeżo po premierze płyty “The best of Golec uOrkiestra”. Znalazło się na niej aż 26 piosenek, w tym wszystkie kultowe hity w nowych, zaskakująco świeżych wersjach. Co ważne, są też utwory premierowe, takie jak promująca wydawnictwo piosenka „Młody maj” – obsypana nagrodami, zdobywczyni Super Premiery 2013 na 50 Festiwalu w Opolu. Do tego album zaskakuje niespodziankami, jak choćby bonusem „Kalashnikov”. To nigdy dotąd nie wydana wersja bałkańskiego mega hitu, którą wykonaliśmy w 2010 roku podczas najbardziej osobliwego na świecie Festiwalu Trębaczy w Guči w Serbii. Inna niespodzianka to „Dobra piosenka”. Przeurocza kompozycja z gościnnym udziałem chóru dziecięcego, działającego przy założonej przez nas Fundacji Braci Golec.

Paweł: Nie ukrywamy, że wielką satysfakcję i radość przynosi nam proces twórczy. Nie potrafimy zadowolić się tym co już osiągnęliśmy, dlatego ciągle poszukujemy. Przy okazji pracy nad płytą “The best of Golec uOrkiestra”, wpadło wiele ciekawych pomysłów i inspiracji. W poczekalni kolejne piosenki czekają na wydanie. Niektóre potrzebują jeszcze szlifów tekstowych, ale nie ukrywam, że będzie to ogień i siwy dym!!! (śmiech).

Oprócz Golec uOrkiestry naszą drugą pasją jest działalność charytatywna, którą realizujemy w Fundacji Braci Golec. We wrześniu Fundacja wydaje kolejny album z serii “Stroje ludowe w Karpatach Polskich”. Tym razem “Strój cieszyński”. Dochód ze sprzedaży przekazany zostaje m.in. na nauczanie gry na instrumentach rzeszy młodych, utalentowanych mieszkańców naszego regionu. Przy okazji zachęcamy do przekazania 1% podatku na naszą fundację. Więcej informacji można znaleźć na stronie www.fundacjabracigolec.pl.

Pod koniec roku planujemy wydać płytę DVD z zarejestrowanego koncertu kolęd na Jasnej Górze, który był emitowany podczas świąt Bożego Narodzenia w TV Polsat. W czasie tego koncertu wystąpili wspomniani wcześniej podopieczni Fundacji.

Łukasz: Jednym słowem pracy mamy od groma! Do tego “w kolejce” w studio Golec Fabryki czekają zupełnie nowe piosenki. Ich wydanie skutecznie przesuwają inne przedsięwzięcia muzyczne nad którymi obecnie pracujemy. W pełni oddaliśmy się zupełnie nieplanowanemu projektowi muzycznemu. Na efekt naszej pracy będzie trzeba trochę poczekać, ale zdradzę tylko, że szykuje się swoista podróż muzyczna w rejony, w których Golec uOrkiestra czuję się najlepiej (śmiech). Będzie to projekt nowatorski. Mamy nadzieję, że poruszy wnętrza najbardziej wyrafinowanych słuchaczy i melomanów.

Braliście udział w programie „Bitwa na głosy”. Jak wspominacie prowadzenie 16-osobowej drużyny w tym show?

Paweł: Z perspektywy czasu, było to dla nas cenne doświadczenie muzyczno-produkcyjne. Prowadzenie grupy utalentowanych młodych gniewnych (śmiech) było ciekawym wyzwaniem. Myślę, że była to również cenna lekcja dla uczestników. W końcu mieli sposobność pracować z profesjonalistami i poznawać tajniki tego zawodu od poszewki.

Łukasz: Oczywiście pozostały znajomości i sympatie. Myślę, że emocje jakie towarzyszyły temu programowi zostaną na długo w naszej i ich pamięci.

Tego rodzaju talent show są coraz popularniejsze. Jaki mają wg Was wpływ na współczesną muzykę?

Paweł: Obawiam się, że tego typu programy nie mają na celu tylko odkrywania i wspierania młodych, utalentowanych muzyków. Większość stacji telewizyjnych bierze udział w wyścigach o słupki oglądalności, a tylko nielicznym uczestnikom udaje się ponieś na “fali sławy po programowej”. Współczesna muzyka kreowana jest nie tylko przez takie programy, ale głównie przez gusta i preferencje radiowców.

Łukasz: Znam wiele pięknych i wartościowych projektów, które nie mają szansy na zaistnienie, ponieważ media mainstreamowe odgórnie mają narzuconą konwencję – co i kogo mają grać.

To kopalnia talentów czy kiczu?

Paweł: Jednego i drugiego. Programy rozrywkowe rządzą się swoimi prawami. Musi być trochę profeski, ale i trochę groteski (śmiech).

Łukasz: Trzeba zaznaczyć, że de facto wielu młodym laureatom udaje się “stanąć o własnych siłach” po takim programie. Wiadomo, że większość uczestników prezentuje bardzo wysoki poziom i jedyną wadą tego typu programów jest to, że wygrywa tylko jeden… Szkoda, że o reszcie słuch ginie wraz z zakończeniem programu.

Ze swoimi koncertami zwiedziliście nie tylko nasz kraj, ale także dawaliście występy za granicą.

Paweł: Dwa tygodnie temu wróciliśmy z dwutygodniowej, dziesiątej już trasy po Stanach Zjednoczonych. Graliśmy repertuar kolędowy, który zgromadził wielu stęsknionych za polskimi brzmieniami rodaków. Daliśmy kilka koncertów w New Jersey oraz w Chicago. Gościnnie wystąpiły z nami dwa chicagowskie chóry działające przy polskich parafiach. Ale Stany Zjednoczone to nie jedyny kraj gdzie koncertujemy dla Polonii. Odwiedziliśmy już rodaków w Niemczech, Czechach, Grecji, Anglii, Austrii, Litwie, Kanadzie, Hiszpanii i Belgii.

Łukasz: Publiczność za granicą jest spragniona i chłonna polskich klimatów. Podczas koncertów piosenki jak np.”Do Milówki wróć”, czy “Leć muzyczko” nabierają głębszego znaczenia. Dzięki różnorodności stylów, gatunków i charakterów naszych piosenek oraz bogatemu instrumentarium i efektom wizualnym, rodacy na moment przenoszą się do ojczyzny. Furorę robią nasze góralskie instrumenty, czterometrowe, ponad 100-letnie trombity, rogi pasterskie, rogi bawole, gajdy czy dudy żywieckie. Niejednokrotnie spotykamy się z opiniami, że wraz z naszymi piosenkami przywozimy “polskiego ducha”. To miły komplement.

Paweł: W zeszłym roku publiczność polonijna w 40 krajach w głosowaniu dla TVP Polonia, doceniła naszą twórczość przyznając nagrodę “Artysta bez granic” za co im dziękujemy! To nam schlebia, ale zarazem zobowiązuje!

Jakie są Wasze największe muzyczne marzenia?

Paweł: Odkrywać nowe lądy muzyczne – to marzenie akurat właśnie realizujemy – poznawać inspirujących twórców, a co najważniejsze wzruszać i prowokować publiczność do większej wrażliwości muzycznej. Może jakiś koncert w egzotycznym kraju. Chociażby w Ameryce Łacińskiej… Nasz góralski temperament ma wiele wspólnego z latynoską kulturą. a takie połączenie mogłoby być niezłą torpedą (śmiech)!

Łukasz: Ja mam takie proste, jedno marzenie. Żeby w Polsce, tak jak w innych krajach ościennych, grało się więcej rodzimej muzyki. Ostatnio odwiedzili nas znajomi Amerykanie z Miami. Po kilku dniach wspólnych wypraw samochodowych po Polsce zaskoczyli nas pytaniem: Dlaczego w radiach w Polsce jest tak mało polskiej muzyki? Chcielibyśmy poznać Waszą kulturę, muzykę, ale jesteśmy rozczarowani, że w polskich radiach grają to samo co w Stanach…

Czego na co dzień słuchają Bracia Golec?

Łukasz: Jeśli chodzi o słuchanie “po godzinach” to muszę rozczarować… Na co dzień pracując w studiu, odsłuchuję wielu wykonawców i różne gatunki muzyki. Po kilkugodzinnym słuchaniu, gdzie głowa pełna dźwięków, najpiękniejszą muzyką jest dla mnie po prostu cisza.

Paweł: Co do muzyki, którą słucham prywatnie, to ostatnio zafascynował mnie Lionel Richie z płytą “Tuskegee” oraz symfonie Mahlera w różnych wykonaniach.

Przypominamy – Golec uOrkiestra – 9 lutego – Filharmonia Pomorska! Początek wydarzenia o godzinie 19:00. Bilety do nabycia poprzez ebilet.pl w cenie około 40 zł oraz w dniu koncertu w gmachu Filharmonii.